sobota, 7 czerwca 2014

Kupalnocka

Kupalnocka

 

   Gwiazdy jasno świeciły, odbijając się w ciemnej toni rzeki. Na błoniach wzdłuż rzeki porozpalane były ogniska. Młodzi ludzie tańczyli, śpiewali i skakali przez ogień. Odświętne stroje lśniły w blasku księżyca. Kolorowe wianki na głowach dodawały dziewczętom uroku.
   Najpiękniejsza z dziewcząt miała długie, pszeniczne warkocze sięgające kolan. Rozcięcie przy dekolcie białego giezła odkrywało nieco więcej niż powinno. Swe wdzięki kierowała do postawnego młodzieńca, syna kowala. Jego przydługa grzywka zakrywała szare, spokojne oczy, a usta co chwila rozszerzały się w uśmiechu, słysząc wesołą paplaninę dziewczyny.
   Dziewczyna umilkła. Uśmiechnęła się bardzo kobieco, tak żeby chłopak tego nie dostrzegł, i delikatnie ocierając się o jego tors, ruszyła w stronę rzeki. Młodzieniec odebrał aluzję, kierując się w tę samą stronę co dziewczyna. Idąc za nią zbierał porzucone przez nią fragmenty garderoby. Wianek, krajka, chusta, giezło, wstążki od warkoczy. Przystaną na brzegu. Położył jej rzeczy koło młodej trzciny i również rozebrał się. Widział jej jasną skórę, odbijającą blask księżyca, pomiędzy pędami trawy rzecznej. Włosy miała rozpuszczone. Woda sięgała jej do pasa. 
   Wszedł za nią do wody. Wyglądała równie nierealnie jak rok wcześniej, w tym samym miejscu, gdzie spotkał ją po raz pierwszy. Obróciła się w jego stronę. Z oddali dochodził gwar, dźwięki instrumentów i śmiech młodych ludzi. Odgarnął jej zabłąkany kosmyk za ucho. Objęła go i wtuliła się w jego nagi tors. Złapał ją pod brodę, pochylił się i pocałował. Przymknęła oczy, oddając się pieszczocie. Jego dłoń przesunęła się z pleców, w dół, na pośladek i niżej, na udo. Podniósł jej nogę i oparł ją na swoim biodrze. Czuła jego męskość, prężącą się pod dotykiem jej ciała. Całował ją po szyi, obojczykach i ramionach, doprowadzając dziewczynę do wrzenia. Każdy jej fragment ciała, każda komórka, domagały się więcej i więcej. 
   Jego ruchy były coraz bardziej niecierpliwe, nie był obojętny na jej wdzięki. Nie mógł się już dłużej powstrzymywać. Posadził ją sobie na biodrach i wszedł w nią gładko, bez żadnego oporu. Jęknęła. Trzymając ją cały czas za pośladki ułatwiał jej poruszanie się. Bujała się na nim, w rytm fal muskających ich nagie ciała. Powoli przyspieszała. Czuła jak mięśnie chłopaka napinają się z przyjemności. Woda przyjemnie chłodziła ich rozpalone ciała.
   Młodzi złączeniu w zaspokajaniu pierwotnych potrzeb nie zwracali uwagi na otoczenie. Ich ruchy były coraz szybsze. Oboje doszli w ty, samym momencie. Ogarnęło ich błogie spełnienie. Zmęczona dziewczyna oparła głowę na ramieniu chłopaka. Opuściła nogi i stanęła na dnie. Księżyc zdążył przesunąć się po niebie w stronę horyzontu. Pomimo wcześniejszego rozgrzania, zaczęło im się robić chłodno. Wyszli na brzeg, ubrali się. Mokre włosy dziewczyna spięła w jeden warkocz i owinęła go dookoła głowy. Młodzi wrócili do rozweselonego tłumu, świętującego przesilenie letnie.
   Tylko woda płynęła dalej tym samym nurtem.

Koniec

2 komentarze:

  1. Witaj ;)
    Postanowiłam poczytać sobie Twojego bloga :D Wpadłam na niego z fanpage'a na Facebooku :)
    Opowiadanie cudne, ładnie napisane, jest tylko kilka błędów, (literówki i powtórzenia) ale wiadomo, każdy popełnia błędy :) Gdy znajdę więcej czasu, przeczytam więcej.
    (polecam w ustawieniach bloga usunąć weryfikację obrazową, gdyż zakłóca ona płynne dodawanie komentarzy :) )
    Pozdrawiam,
    Lirienne

    OdpowiedzUsuń